Bo to wbrew pozorom mądre stwierdzenie jest. Niekoniecznie zachęcające do jego stosowania! Czasem człowiek sobie coś wymyśli, ale nie do końca przemyślanego. Zacznie rozważać, wszystkie za i przeciw i na końcu stwierdzi, że lepiej pomysł porzucić. A tutaj nie, pomysł się narodził, to trzeba go zrealizować. Przykład: w środku tygodnia spotykasz się przypadkowo na ulicy z dobrym kumplem po robocie, nagle pojawia się pomysł, to może flaszkę fajnie byłoby zrobić jak za dawnych studenckich czasów. I wtedy pojawiają się różne myśli, że trzeba jutro rano do roboty wstać, że stara gadała o malowaniu pokoju, że trzeba starą szafkę wywieźć 30 km za miasto do jakiejś tam ciotki itp. itd. i w tym momencie z pomocą przychodzi: "A teraz szybko zanim dotrze do nas, że to bez sensu"

Bo jak jeszcze chwilę zaczniesz się zastanawiać to nic z tego się nie uda. To jest przykład pozytywny. Takie trochę zmienione i uwspółcześnione "Carpe diem". Ma to również swoje poważne wady. Tą zasadę "A teraz szybko zanim dotrze do nas, że to bez sensu" chyba wszyscy nasi rządzący stosują podczas uchwalania prawa. Ostatnimi czasy widzę, że rozkochali się w tej zasadzie.
