Jak postanowił, tak zrobił. Pobudka wcześnie rano w sobotę i wyjazd. Kubek zabrał się za nawigowanie, ale czytanie map to nie jest jego najlepsza cecha i chyba ze 4 razy zawracał...

Po kilku nawrotkach i jeździe wiejskimi drogami dotarł na miejsce! Zamek Książ w Wałbrzychu. Trzeci co do wielkości zamek w Polsce, siedziba Piastów, potem hrabiów, baronów i książąt niemieckich i jego burzliwa historia w latach II wojny światowej (burzliwa dosłownie, bo pod zamkiem w litej skale drążono tunele dla tajnej kwatery Adolfa)

Zwiedzanie było długie i dosyć wyczerpujące. Komnaty książęce, przeróbki niemieckie podczas IIWŚ. Na chwile tylko odsapnąć przy Czarnym Dziedzińcu i dalej w drogę.

Kulminacyjnym punktem okazało się wejście na wieżę widokową. Sto trzydzieści kilka schodów samej wieży i 4 piętra budynku. Na szczycie wiało tak, że Kubek utrzymał się w miejscu tylko dzięki karabińczyka.

Na koniec zwiedzania, jeszcze sweet focia z koleżanką o większych gabarytach niż te z WSST. Kubek chciał ją namówić na wieczorna imprezę, ale powiedziała, że po pierwsze nie słucha metalu, a po drugie to ma tyle pracy, że czuje się jakby ją łańcuchami trzymali.

Drugiego dnia wyjazdu, Kubek udał się do Palmiarni nieopodal zamku. Mniejsza niż Poznańska, ale równie ciekawa bo pochodzi z lat 1908-11 gdy jej budowę zlecił ostatni książę zasiadający na Zamku dla swej ukochanej małżonki Daisy (później się rozwiódł i ożenił z młodszą o 30 lat szlachcianką hiszpańską, ale palmiarnia przetrwała).

Niektóre kwiaty i rośliny były całkiem sporych rozmiarów, ot jedna z agaw:

Na koniec podróży Kubek udał się na spacer po parku krajobrazowym okalającym Zamek. Widoki piękne, ale wiało i było chłodnawo.

Na spacerze po parku Kubek zakończył wesołą wycieczkę.
Reszta towarzystwa zwiedziła jeszcze niemiecki hitlerowski obóz AL Gross Rosen w Rogoźnicy. To więźniowie tego obozu katorżniczo pracowali przy budowie tuneli i sztolni w Górach Sowich oraz przebudowie Zamku Książ.