Jako, że pogoda dziś dopisuje, wybrałem się na fort, żeby dokończyć nastawy lunety na ostatnich metrach (45-50m).
Zacząłem w zeszłym tygodniu. Zaopatrzony w kartonowe cele, kartkę i pisak, wytyczyłem sobie na forcie tor i poustawiałem tarcze co 1 metr, zaczynając od 8m. Gdy tylko wstrzeliłem się w cel, zapisywałem nastawy i przenosiłem się na kolejny metr i tak po kolei. Wszystko środkiem krzyża. Na dwóch treningach ostrzelałem sobie kolejno odległości 8-30m i 31-45m, na dziś została końcówka oraz próba "generalna" - swoista klasówka z połączenia teorii z praktyką. Chciałem podzielić się z Wami wnioskami.
Aha, jeszcze jedno. Nie wiem jaka jest powszechnie stosowana metoda opisywania wieży, więc musiałem sobie wymyślić własną. Całkiem możliwe, że nie odkryłem Ameryki i jest to zwyczajowy sposób, ale i tak chciałem go objaśnić. Najpierw może tabelka, czyli co mi wyszło po tych trzech dniach:
Wieża ma 50 klików. Pierwsze 3 metry, to praktycznie cały obrót - o 45 na 50 klików. A znowu ostatnie metry, to poprawki o 2-3 kliki. Najlepiej jest między 22 a 35 metrem - okazuje się, że tam nie muszę w ogóle kręcić wieżą. Dystans 13 metrów mam idealnie wypłaszczony! Kolejne 4 metry to jedna niewielka poprawka, ale cały czas płasko. Można powiedzieć, że najwięcej kombinowania jest między 8 a 18 metrem - tam co metr, to muszę kręcić wieżą.
No dobra, ale o co chodzi z tymi jedynkami, dwójkami i zerami? Luneta może wykonać 6 pełnych obrotów wieżą (o 360 stopni), podwyższając lub obniżając punkt trafienia. Jeśli idziemy od samej góry, to obroty widzimy rozpisane jako 3, 2, 1, 0, 1, 2, 3. Kręcąc wieżą, chowamy lub osłaniamy kolejne poziomy. Przykładowo, na poniższym zdjęciu jako ostatni widać poziom 2, a wieża stanęła na 30 kliku, czyli jest to, wg. mojej tabelki,
odległość 8,5m - "2 + 30"
I drugi przykład: ostatni poziom jaki widać to 1, wieża stoi na 10 kliku, zatem patrzymy w tabelkę i... środek krzyża wypada
na dystansie 16m - "1 + 10"
Ktoś zaraz pewnie napisze, że mógłbym te dystanse ogarnąć siedząc na kanapie i odpalając Chairguna, ale nie ma to jak sprawdzić teorię w terenie. Uwieńczeniem dzisiejszego dnia było wbicie sobie na losowych dystansach kilku celów reaktywnych i strzelanie z poduchy wg. tabelki. Kilka strzałów i przestawiamy cele. Pobawiłem się tak kilka razy i powiem tylko tyle, że było to cholernie potrzebne. Jak się okazuje, w strzelaniu takim jak na zawodach, pomyłka o cały jeden obrót to nic nadzwyczajnego. Niby mam tabelkę, niby widzę co kręcę, a zamiast "1+40" daję "0+40" (i jestem zdziwiony, że nie trafiam). Te kilkadziesiąt minut z "symulacją zawodów" było bezcenne, bo okazało się, że nie można być zbyt pewnym siebie. Trzeba sprawdzać dwa razy zanim się strzeli. Upewniać się, że spojrzałem na dobry dystans w tabeli.
Ponieważ od tygodnia dość dobrze wieje, więc nawet nie próbuję udawać, że te nastawy są idealne. Są jednak
wystarczająco dobre aby trafić w KZ i póki co, to mi wystarczy. Dokładniejsze opisy można będzie robić w hali, gdzie nie ma wiatru. Na szczęście mam do takiej dostęp, szkoda tylko, że leży 200km stąd
Na poprzednich zawodach widziałem, że niektórzy strzelają bez tabelek. Zastanawiam się, czy już tak dobrze ogarniają (na pamięć) każdy dystans, czy też mają jakoś dodatkowo opisane wieże? Będę musiał zagadać.